Na mojej działce stały dwa
stare śmigacze mojej mamy: Wigry i Jubilat. Ten drugi
rower, jest ciut większy, więc postanowiłam, że to on zostanie moim towarzyszem
na wakacyjne przejażdżki. Myślę, że to był bardzo dobry wybór. Na działce
dziadków stały nieużywane kilka lat. Z tego powodu, rower był mocno
podniszczony i trzeba było trochę zainwestować gotówki i czasu w jego naprawę. Wymienione
zostały koła, wyszlifowana rama, naprawiony łańcuch. Tutaj ukłony w stronę
mojego taty, bez którego ten rower nadal stałby na działce, bo ze mnie żadna
złota rączka.
Koszt naprawy roweru wyszedł i tak dużo taniej, niż kupno nowego. Naprawa wyniosła poniżej 200 zł. Możecie wierzyć lub nie, ale ja z tego staruszka jestem naprawdę zadowolona. To nic, że siodełko trochę uwiera, a sam rower czasami piszczy, skoro nadrabia stylem, którego mogą mu pozazdrościć nowe rowery ze sklepów sportowych.
Starocie mają w sobie coś urokliwego, rower wygląda jak nówka :) był odmalowany? ogromnie polecam kask, lepiej kupić przed wypadkiem, niz po ;P
OdpowiedzUsuńKolor został oryginalny :) nic nie było malowane. A kask jest już w planach 🚴♀️
Usuń