Posty o rzeczach, których się nie kupuje, to bardzo
popularne wpisy na wielu minimalistycznych blogach. Pisała o tym również
niedawno renaturat, a mnie tak spodobał się ten pomysł, że musiałam zrobić
swoje zestawienie. Od kiedy jestem bardziej świadomym konsumentem, do mojego
koszyka na zakupy trafia mniej zbędnych rzeczy. Czego więc nie ma w moim domu?
1. PIANKA DO GOLENIA
Moja skóra jest naprawdę mało wymagająca. Mogę stosować kosmetyki
z kiepskim składem, nie używać w ogóle balsamu, a ona i tak ma się całkiem
dobrze. Mieszkając jeszcze w domu rodzinnym, podbierałam piankę do golenia tacie,
ale nigdy w życiu nie kupiłam pianki do golenia dla siebie samej. Powód jest
bardzo posty. Z łatwością mogę golić ciało na samo mydło lub nawet wodę. Pianka
do golenia jest więc dla mnie całkiem zbędna.
2. ŻEL POD PRYSZNIC
Zawsze zazdrościłam chłopakom jednego żelu do wszystkiego.
Jedna buteleczka była żelem do twarzy, ciała i szamponem do włosów. U kobiet
może się w głowie poprzewracać. Ilość wariantów zapachowych i nowości powoduje,
że po każdej wizycie w drogerii wraca się z nową buteleczką. Ostatecznie pod
prysznicem jest kilka nowych kosmetyków, wszystko pootwierane, nic nie jest
zużyte do końca. U mnie kiedyś tak było i ogromnie mnie to irytowało. Zamieniłam
plastikową butelkę żelu na kostkę mydła. Dopóki nie zużyje do końca kostki, nie
otwieram nowego produktu. Jest to dla mnie bardzo przyjemne. Po pierwsze nie
zagraca mi przestrzeni w łazience, po drugie jest dużo bardziej ekologiczne.
3. WODA W BUTELCE
Wodę w plastikowej butelce kupuje tylko w sytuacjach, kiedy
zapomnę ze sobą swojej butelki. Przez te trzy lata zdarzyło się to z siedem
razy. Wodę piję prosto z kranu lub filtra. W zależności od tego, gdzie akurat
mieszkam. W moim poprzednim mieszkaniu woda była idealna prosto z kranu.
Niestety, po przeprowadzce musiałam wodę zacząć filtrować. Oszczędzam dzięki
temu 365 butelek 1,5 litrowych.
4. PLASTIKOWE TORBY NA ZAKUPY
Unikam zarówno zrywek, jak i większych toreb. Produkty
pakuje luzem lub do specjalnych worków. Mam również przy sobie małą składaną reklamówkę,
która mieści mi się do kieszeni kurtki. Jeśli jej zapomnę, biorę kartonik ze
sklepu. Dzięki temu nie mam już szafy wypełnionej reklamówkami.
5. PEELING DO CIAŁA
Na taki peeling weźmie mnie ochota raz na ruski rok. Nie chcę więc, żeby jakiś produkt stał i marniał w domu. Wybieram domowej roboty peelingi. Po kawowym jest sporo bałaganu, ale na skórę działa cuda.
6. PŁYN DO PŁUKANIA UST
W poprzednim poście opisałam swoją higienę jamy ustnej bez
plastiku. Jedyną rzeczą, którą sama wykonuję, jest płyn do płukania. Jest on
naturalny i dużo przyjemniejszy w stosowaniu, niż płyny na bazie alkoholu,
które wypalają mi jamę ustną. O płynie pisałam tutaj.
7. OBUDOWY NA TELEFON
Od kilku lat mam tylko jedną obudowę. Zajechana jak panie
domu przed świętami, ale póki spełnia swoją funkcję, to jej nie wymieniam.
Bardzo często widzę posty osób, które odsprzedają swoje kolekcje casów. Ja ich
nie kolekcjonuje i nie widzę potrzeby wymiany obudowy do mojego outfitu.
8. TORBY PREZENTOWE
O tym pisałam w poście o wędrującej torebce. Te torby
są niezwykłe. Prawie nigdy ich nie kupujesz, a one zawsze są w domu. Zbieram je
do jednej większej torby i kiedy przychodzą święta, pakuje w nie prezent.
9. KUBKI
Nienawidzę kubków. Brzmi dosyć radykalnie, ale nic mnie tak
nie denerwuje, jak upychanie setki kubków na półce. Do tego wszystkie są z
innej parafii. Kilka prezentowych, kilka ze starej zastawy po babci, a jeszcze
inne kubki reklamowe, z logiem firm, których nie kojarzę. W domu jest trzech
domowników, a kubków jak dla wojska. Z całą pewnością nie potrzebuje ich więcej
do szczęścia.
10. DŁUGOPISY
Marzy mi się piękne pióro i tak mi się marzy od kilku lat.
Nie kupuję jednak, bo w domu zawsze jest czym pisać. Długopisy mnożą się jak
grzyby po deszczu. Przyjechałam do Gdańska z jednym długopisem, a aktualnie mam
ich już całą garść. To wszystko to jakieś niepotrzebne gadżety, które rozdawane
są na konferencjach lub wykładach uniwersyteckich.
11. PAMIĄTKI Z WAKACJI
Jako dziecko przywoziłam z wakacji multum pamiątek. Nic nie było
związane z miejscem, w którym byłam. Mam więc do tej pory szklane łabędzie i
porcelanowe żółwie. Nie wiem skąd, nie wiem dlaczego, nie wiem za ile. Ani to
ładne, ani sentymentalne. Nie potrzebne mi również ciupagi z napisem „Zakopane”,
T-shirty (które kiedyś kolekcjonowałam z podróży) ze śmiesznymi napisami lub bransoletki
z muszelek. Najlepszą pamiątką są dla mnie zdjęcia. Zamiast na duperele wolę wydać
pieniądze na jedzenie. Znajomym natomiast wysyłam pocztówki. Nie jest to zero
waste, ale jest zdecydowanie bardziej urokliwe. Wyjątek robię dla zapalonych
kolekcjonerów, którzy zbierają magnesy lub naparstki. Dla samej siebie nie
kupuje nic.
12. GUMKI DO WŁOSÓW
Dla mnie jest to kolejna magiczna rzecz, która z uporem
maniaka lubi się gubić. Za każdym razem,
kiedy myślę, że zgubiłam już swoją gumkę do włosów, odnajduję ją razem z innymi
gumkami. Raz mam ich zero, a za chwilę trzy. O ile gumkę do włosów zawsze
znajdę, to spinkę już nie. W tym roku skusiłam się tylko na jedną, po miesiącu
zaginęła. Była to dla mnie dosyć dobitna informacja, że nie warto inwestować w
to nawet grosika.
13. JEDNORAZOWE MASECZKI
Kiedy zaczęła się pandemia, pomyślałam, że zakupię trochę jednorazowych
maseczek w saszetkach i zrobię sobie domowe SPA. Skład większości maseczek szybko
ostudził moje zapędy. Alkohol, PEG, SLS nie brzmią dla mnie ekskluzywnie. Zostaje
więc przy domowych maseczkach i glinkach.
14. UBRANIA W SIECIÓWKACH
Jeśli czytaliście mój post prawdziwa cena szybkiej mody, to prawdopodobnie wiecie, jaki mam stosunek do większości sieciówkowych sklepów. W mojej szafie mam niewiele ubrań, które po zakupie w galerii handlowej, przetrwały kilka lat. Niestety, z 80% sieciówkowych ubrań, które kupiłam przez ostatnie siedem lat, wylądowały w koszu. Ubrania szybko się mechacą, rozciągają lub elektryzują. Nie chcę wydawać swoich pieniędzy na produkty, które posłużą mi maksymalnie dwa lata. Dlatego większość swoich ubrań kupuje z drugiej ręki. Wyjątek stanowią tylko buty, bielizna i zimowe kurtki.
15. PŁYN DO MYCIA SZYB
Skórki po cytrynie zalewam octem i rozdrabniam z wodą. Kupne
płyny poszły w odstawkę.
16. ŚWIECE
Przez całe swoje życie kupiłam może dwie zapachowe świecie i
trochę żałuję tego zakupu. Zapachowe świeczki przeważnie mnie drażnią, do tego zamiast
ciepłego i romantycznego nastroju, czuje się jakbym była na cmentarzu.
17. PAPIEROWE KSIĄŻKI
Pewnie nie jednej osobie zatrzymało się serce, widząc tę pozycję. To prawda, nie kupuje nowych papierowych książek. Większość książek, które chcę przeczytać, są dostępne w miejskich bibliotekach. Jeśli czegoś nie ma, decyduję na wersję elektroniczną na ebooka. O smutnym losie książek pisałam tutaj.
18. SUCHY SZAMPON
W szkole średniej moje włosy jednego dnia wyglądały ok, a po
przebudzeniu miałam wielkie ugniecione gniazdo, którego szczotka nie mogła
rozczesać. Podpatrzyłam, że moje koleżanki używają suchych szamponów i nie
chcąc być gorsza, zakupiłam sobie podobny kosmetyk. Szampon sprawował się
dobrze, ale nigdy nie były to jakiś mój ulubieniec. Na studiach znalazłam
filmik na domowej roboty puder na bazie skrobi ziemniaczanej. Jako puder się
nie sprawdził, ale jako suchy szampon już tak. Kiedy moje włosy nie prezentowały
się tak dobrze, wklepywałam sobie niewielką ilość skrobi ziemniaczanej, wmasowywałam
w głowę i rozczesywałam. Brzmi jak totalna abstrakcja, ale to naprawdę działa!
19. LAKIERY DO PAZNOKCI
Mam tylko jeden lakier, który dostałam w prezencie
urodzinowym. Używam go raz na jakiś czas, kiedy uda mi się trochę zapuścić
paznokcie. Wiele lat obgryzałam paznokcie i niestety nie są one najładniejsze,
dlatego wolę wmasować w nie olejek, aby ładnie lśniły. Lakier wystarczy mi więc
tylko jeden, na specjalne okazje. Im większy wybór kolorów, tym dłużej czasu
spędzamy na wybieraniu. Każda dziewczyna chyba to zna.
20. ODŚWIEŻAĆ POWIETRZA
Tak jak w przypadku świec, sztuczne zapachy mocno mnie drażnią. Kiedy jeszcze morska bryza łączy się z zapachem z toalety, to już w ogóle jest jakaś kumulacja zapachowa, której nie daję rady wdychać.
Powyższych rzeczy nie kupuję, bo w moim życiu nie są tak
potrzebne, jak wcześniej myślałam. Nie oznacza to jednak, że każdy musi mieć tak
samo. Może akurat to, co dla mnie jest zbędne, dla Was jest niezastąpione.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza