Czytałam wiele postów na temat
przygotowania własnego proszku do prania. Wystarczą trzy składniki, trzy
minuty roboty i proszek gotowy. Szybki, tani i podobno skuteczny. Niektóre
z babeczek, na blogach o tematyce ekologicznej, przekonują nawet, że proszek
nadaje się do pieluch wielorazowych. Ja swoich latorośli jeszcze na ten świat
nie sprowadziłam, ale w swoim życiowym dorobku osiągnęłam kilka koszul, spodni,
bielizny w zestawie z regularnie pojawiającymi się plamami.
Do tworzenia własnych środków do
prania byłam nastawiona bardzo pesymistycznie. Po pierwsze przerażały mnie te
wszystkie nazwy. Później gdzieś przeczytałam o skutkach ubocznych boraksu. Następnie
o tym, że wykonując proszek, należy mieć rękawiczki, ponieważ niektóre
składniki mogą działać drażniąco. Nie wiem jak Wy, ale ja jak słyszę, że do
czegoś trzeba ubierać rękawiczki, to tracę całkowicie zaangażowanie w produkcję
czegokolwiek.
KULA ECOZONE
Dlatego dwa lata temu zainwestowałam w
kulę piorącą marki ecozone. Kula jak na studenckie standardy jest cholernie
droga. Zapłaciłam za nią coś koło 160 zł (teraz z tego, co widzę trochę
potaniały). Taka kula starcza na 1000 prań, więc stwierdziłam, że na
dłuższą metę wychodzi to całkiem korzystnie. Taki piorący wynalazek to
plastikowa piłka, do której wrzucane są specjalne piorące granulki. Opakowanie papierowe,
kula plastikowa, a dodatkowe granulki są zapakowane w plastikową saszetkę. Czy jest to więc takie
bezśmieciowe rozwiązanie? No, tak sobie.
Z kuli jednak byłam zadowolona. Przy każdym praniu wrzucałam ją do bębna
pralki, kula robiła swoje czary-mary, pranie wychodziło czyste. Oczywiście nie
pachniało mi to morską bryzą lub deszczową rosą na igłach świerku o sierpniowym
poranku. Zapach jednak jest dla mnie całkowicie nieistotny. Ważne, że nic nie
śmierdziuszyło. Kula jednak nie radziła sobie z większymi plamami lub krwią. Ostatecznie
musiałam prać to ręcznie, szorując odplamiaczem w kostce.
ODPLAMIACZ W KOSTCE
Będąc przy odplamiaczu w kostce,
dostałam kiedyś w sklepie darmową próbką. Odplamiacz z klareko, jaki trafił w
moje ręce, to zdecydowanie najlepszy odplamiacz, jaki miałam. A miałam tylko
jeden, więc moje porównanie nie jest może jakieś wiarygodne. Odplamiał jednak
szybko, sprawnie i nie zostawiał po sobie smug i plam. Taki odplamiacz mam do
tej pory i ratuje często to, czego proszek nie doprał.
PROSZEK DO PRANIA
Przez przypadek moją kulę zostawiłam
w domu rodzinnym. W związku z tym postanowiłam w końcu zebrać się w sobie i przygotować
proszek do prania. W internecie trafiłam na świetny artykuł, który uspokoił moje
obawy co do boraksu - link. Zamówiłam więc składniki do wykonania własnego proszku. Wszystkie
produkty kupiłam w opakowaniach kilogramowych. Środki chemiczne, które
zakupiłam, są zapakowane w worki strunowe. Dla osób, które starają się jednak
nie generować plastiku, istnieje możliwość zakupu tych produktów w szkle w
drogerii ekologicznej. W innych sklepach online nie widziałam takiej możliwości.
Przyznam, że z chemii zawsze byłam
absolutna noga. Oczami wyobraźni widziałam, jak wszystko wybucha mi w rękach,
tak się na szczęście nie stało. Przygotowanie własnego proszku jest banalnie
proste. Poniżej instrukcja.
Jak taki proszek się sprawdza?
Podobnie jak kula piorąca. Ubrania są czyste, ale niestety nie radzą sobie
również z większymi plamami. Nie zdarza się jednak często, żeby ubrania były tak
silnie zabrudzone. Dlatego przepranie czasem czegoś odplamiaczem w kostce, nie
jest dla mnie strasznie czasochłonne. Jednak przy większej ilości poplamionych
ubrań (jak to może być przy dzieciach), pewnie moje chęci do dopierania, byłyby
mniejsze.
PŁYN DO ZMIĘKCZANIA TKANIN
Dla mnie zapach i jedwabistość ubrań jest
zupełnie zbędnym luksusem. Natomiast mój chłopak lubi, kiedy ubrania ładnie
pachną. Na ratunek, przed jakimś zapachowym płynem ze sklepu, przyszedł mi kwasek
cytrynowy i woda. Do słoika (w moim przypadku 330 ml) wsypuję 40 g kwasku
cytrynowego. Taki płyn dodaję do prania (leję na oko). Ubrania nie są tak
jedwabiście gładkie i tak pięknie pachnące, jak po użyciu sklepowego płynu. Mają
jednak bardzo delikatny cytrynowy zapach i są milsze w dotyku. Następnym razem
mam zamiar dodać kilka kropel olejku eterycznego, żeby zapach był jeszcze
przyjemniejszy.
Jak więc to wszystko oceniam?
Proszek może nie jest najlepszym
proszkiem na świecie, ale zdecydowanie szybko z niego nie zrezygnuję. W przypadku
takiego domowego proszku mam stuprocentową pewność, co jest w jego składzie i
jak to wpływa na mnie i środowisko. Proszek nie jest też drogi. Każdy ze
składników nie kosztuje więcej niż 10 zł. Oznacza to, że mam 3 kg proszku za
nie więcej niż 30 zł. Jest to cena całkiem zbliżona do tych sklepowych, ale
jak powiedziałam wcześniej, przynajmniej mam pewność tego, co jest w środku.
Zdecydowanie najlepsze z zero
wastowego prania jest kostka odplamiająca i płyn do zmiękczania tkanin. Przy
takim trybie życia, jaki mam teraz, taki domowy proszek do prania daje rade. Nie
wiem jednak, czy sprawdziłby się przy większych zabrudzeniach.
Mimo wszystko polecam spróbować i
samemu się przekonać. Ja zamierzam przy nim zostać jak najdłużej.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza