PSIAKI ADOPCIAKI
Nie jesteśmy właścicielami
zwierząt, tylko ich opiekunami. Taka świadomość sprawy jest coraz większa. Coraz
więcej ludzi pokazuje, jak wygląda opieka nad adoptowanymi zwierzętami.
Udowadniają, że zwierzę ze schroniska jest wulkanem miłości, ale to również ciężka
praca. Jedną z takich osób jest Marika, która od roku prowadzi Instagram
@wyszczekanii, gdzie można zobaczyć, jak wygląda życie dwóch niesfornych, ale
bardzo rozkosznych czworonogów. Marika od niedawna prowadzi również bloga,
gdzie opisuje życie Benka i Mirabelki – bohaterów dzisiejszego wywiadu.
Może na samym wstępie opowiesz
coś o bohaterach dzisiejszej rozmowy, czyli Benku i Mirabelce, jak do Ciebie
trafiły?
Benek jest u mnie dłużej, bo we
wrześniu mijają 4 lata, od kiedy mam go u siebie. Przygarnęłam go ze wsi, od
Pani, która delikatnie mówiąc, powiedziała, że musi się pozbyć szczeniaków. Nie
było czasu na myślenie, bo w grę mogło wchodzić jego życie i tak został już ze
mną. Podobnie było z Mirabelką. Ją adoptowałam, jak była już dorosłym psem. Tym
razem dopiero rozglądaliśmy się za drugim zwierzakiem, ale dowiedziałam się, że
jest zamknięta w schronisku bez wolontariatu, a do jedzenia dostaje zlewki, bo
właściciel schroniska nie przeznacza pieniędzy na to, co trzeba. Nikt jej
ogłoszeniem się nie interesował, więc postanowiliśmy być jej „bohaterami”. W
tej chwili jest z nami już 1,5 roku.
Wiadomo coś więcej o życiu
Mirabelki? Jak trafiła do tego pseudoschroniska, jakie miała „dzieciństwo”?
W książeczce miała wpisane 7 lat, co kompletnie nie było prawdą, bo wspólnie z weterynarzami na podstawie jej uzębienia uznaliśmy, że jej szacowany wiek to około 2/3 lata. Prawdopodobnie tułała się po wsi, będąc przepędzaną między domami. Trafiła do nas cała w pchłach, brudna i w ciąży. W sumie nie wiedzieliśmy o niej nic, oprócz tego, jak wygląda ze zdjęć. Nie było nawet możliwości spaceru zapoznawczego.
Jak Benek przyjął psią
siostrę?
Benek był szczęśliwy, cieszył
się, aż za bardzo. Mirabelka za to rzuciła się na niego z zębami na dzień
dobry. Ale przyzwyczajenie się do siebie zajęło im około tygodnia. Teraz są
nierozłączni, ich zabawy zaczynają się, jak wstają i w zasadzie trwają cały
dzień z małymi przerwami.
Myślisz, że zachowanie
Mirabelki było wywołane traumatyczną przeszłością?
Zdecydowanie, do tej pory boi się
wielu rzeczy, ale wszystko wypracowujemy. Staramy się wyprowadzić ją na prosto
z codziennymi czynnościami. Właśnie przez to, że była zdana na siebie, jest
bardzo ostrożna. Rzeczy takie jak zła pogoda, głośne dźwięki, albo psy powodują
u niej strach, a co za tym idzie reakcję obronną. Pamiętam, że pierwszego dnia
nie była w stanie nawet iść po chodniku obok jadących samochodów. Teraz nie
sprawia jej to problemu.
W jaki sposób wygląda takie
uczenie psa i jak udaje Wam się przekazać jej to, że nie ma czego się bać?
Benek jest dla niej wzorcem, czy więcej pomaga Wasza praca?
Przede wszystkim, trzeba dać jej
wsparcie. My Mirę przytulamy, jak idzie burza. Wiele ludzi mylnie myśli, że coś
takiego wzmacnia strach psa, ale jeśli my nie będziemy dla niego oparciem w
sytuacji kryzysowej, pies nie przyjdzie po pomoc do nas, tylko ucieknie.
Warunkowanie pozytywne poprzez zabawę lub najprostszy trening podstawowych
komend, takich jak siad, żeby odwrócić uwagę. Ale faktem jest, że to Benek
odegrał największą rolę w tym wszystkim. Pokazywał jej, że nie trzeba się bać
wielu rzeczy. Do tej pory Mira czuje się pewniej, gdy wychodzimy z Benkiem i
nią, niż sama.
To niesamowite, jaka między
nimi zrodziła się więź! Czy nie bywają o siebie zazdrosne?
Mira jest paskudą, jeśli chodzi o zazdrość. Ona zawsze chce być w centrum uwagi i jak słyszy, że ktoś zajmuje się Benkiem, to zaraz przybiega. Benek jest bardzo delikatny z charakteru, więc zawsze jej ustępuje, ale staramy się nie pozwalać jej na kontrolowanie sytuacji i wzmacniać pewność siebie Benia.
Czy w czymś jeszcze bywają
problemowe? Kto w tym psim związku ma więcej za uszami?
Problemowi bywają oboje, niestety.
Miry przewinienia są dla nas zdecydowanie bardziej kosztowane. Benek bywa
niesforny, gdy ekscytuje się do innych psów, przez co strasznie szczeka i
ludzie odbierają to, jako zachowanie agresywne. Nie lubi też być zaczepiany przez
obcych i potrafi na nich naszczekać, a przez jego uroczą mordkę jesteśmy
zaczepiani dość często. Przy nas Mira jest aniołkiem, zarówno w domu, jak i na
dworze. Niestety swoje emocje, gdy nas nie ma, rozładowuje poprzez niszczenie
rzeczy takich jak kanapa, zabawki, koce, ubrania, generalnie wszystko, co
wejdzie jej w zęby w danym momencie.
To was zmusza do częstej
wymiany rzeczy, czy staracie się naprawiać?
Gdy tylko jest taka możliwość,
staramy się naprawiać. Jeszcze niedawno cerowałam dziury w kanapie, ale na dany
moment są tak duże, że musimy je zasłaniać kocami. Staramy się minimalizować
jej zniszczenia i nie zostawiać przedmiotów w jej zasięgu, gdy wychodzimy. Bywa
różnie, to co się da, wykorzystujemy do innych celów lub naprawiamy. Na
przykład ze zniszczonych koców można zrobić szarpak do zabawy dla psów, który
moim zdaniem zawsze trzyma się lepiej, niż te gotowe z zoologicznego.
Ze zniszczonych koców można zrobić szarpak do zabawy dla psów, który moim zdaniem zawsze trzyma się lepiej, niż te gotowe z zoologicznego.
Dużo macie takich zabawek dla
psów DIY, czy więcej jednak kupnych?
Doświadczeni ilością zniszczonych
zabawek przez Mire, inwestujemy tylko w sprawdzone i zrobione z wytrzymałych
materiałów. Takich jest mało na rynku, ale na przykład kongi do wypełniania
karmą sprawdzają się super, mamy je już od adopcji Miry, a wciąż się świetnie
trzymają. Nie kupujemy szarpaków i pluszaków. Często robię szarpaki ze skrawków
materiału albo liny jutowej. Z kocy i starej wycieraczki można też zrobić matę
węchową.
Tak mniej więcej Mira i Benek
ile mają łącznie zabawek? Staracie się wprowadzić minimalizm w kwestii psich
przedmiotów, czy nie umiecie się powstrzymać od rozpieszczania?
Ciężko powiedzieć. Mamy kilka do
podawania jedzenia, żeby ich zmęczyć, jak wychodzimy z domu. Nie kupujemy nic
pod wpływem chwili, więc myślę, że panuje w tym minimalizm. Oboje najbardziej
lubią szarpaki. Ich nie liczę, bo są na bieżąco niszczone przez Mirę, ale po to
też są, żeby rozładowała na nich swoje napięcie. Świetne też są zabawki na psią
inteligencję, je wykorzystujemy jako element treningu i pies musi pogłówkować
jak tu wyjąć smakołyka. One działają w ten sposób, że trzeba coś przesunąć czy
podnieść, żeby pokazał się smakołyk. Psy wolą zdobywać posiłek, niż dostawać go
ot, tak w misce, bo to zaspokaja też ich instynkty. Takich mamy na dany moment
dwie, ale gdy nam się znudzą, chciałabym je sprzedać na psiej grupie
społecznościowej, lub wymienić się na jakieś inne, których nie mieliśmy okazji
wypróbować.
Z tego, co mówisz, wydajesz
się razem ze swoim chłopakiem bardzo świadomymi opiekunami, staracie się dać im
coś więcej niż tylko jedzenie i miejsce do snu. Skąd czerpiecie wiedze na temat
psychiki psów?
Do czerpania wiedzy zmusiła mnie
trochę Mirabelka, muszę sprostać jej wymaganiom, żeby mieć na czym siedzieć,
jak wrócę do domu. Chyba największym źródłem był dla mnie internet, czytanie
blogów i Instagram. Korzystamy też z usług behawiorysty, więc ciągle się
doskonalimy.
Widzisz dużą przemianę w
zachowaniu swoich psów, od kiedy stosujesz zalecenia behawiorystów?
Częściowo tak, ale nie udało nam
się wprowadzić wszystkiego w życie. Dużą przeszkodą okazało się niestety
zdrowie Mirabelki, bo w lutym tego roku bardzo się rozchorowała. Okazało się,
że ma nieswoiste zapalenie jelit na tle alergicznym, przez co musieliśmy
przystopować z treningami i karmić ją specjalną weterynaryjną karmą. Na
szczęście powoli wracamy do normalnego żywienia, na pewno bardziej
aromatycznego dla niej, przez co będzie większa motywacja do treningów.
Dlaczego postanowiłaś założyć
instagrama wyszczekanych i dokumentować życie swoich czworonożnych przyjaciół?
Instagrama założyłam po to, żeby
śledzić rozwój Mirabelki, ale po pewnym czasie bardzo wkręciłam się w tę
społeczność. Jak się dobrze poszuka, można zdobyć dużo wartościowych informacji
zarówno o wychowywaniu psów, jak i fotografii zwierząt. Bardzo interesuje się
psią fotografią i robiąc im zdjęcia, rozwijam też swoje umiejętności, a to
sprawia mi frajdę.
Kiedyś na swoim Instagramie
pokazałaś szampon dla zwierząt w kostce. Czy zero waste produkty sprawdzają się
w psiej pielęgnacji?
Jak najbardziej się sprawdzają.
Ten szampon mamy do tej pory, jest bardzo wydajny. Naturalne składy dają
gwarancje tego, że skóra psa nie będzie sucha czy podrażniona, bo jest tam dużo
olejków.
Twoje psiaki lubią kąpiel, czy
są z tych, które unikają wody?
Nie przepadają za tym, ale
tolerują. Taplać się nad jeziorem czy w kałuży, to już zupełnie inna sprawa,
wtedy zabawie nie ma końca.
Na samym początku wspomniałaś,
że wzięcie Benka było sprawą jego życia lub śmierci. Wiesz, co się stało z
pozostałymi szczeniakami?
Niestety nie mam pojęcia. Gdy
tylko odjechałam, Pani zablokowała mój numer. Próbowałam się z nią
skontaktować, bo jako maleństwo miał infekcje uszu. Weterynarz prosiła, żebym
przekazała właścicielce, że wszystko musiało się zacząć od matki i zapewne cały
miot ma infekcję. Niestety, nie udało mi się skontaktować, na SMS też nie
dostałam odpowiedzi. Okłamała mnie co do jego wieku, miał ledwo 5 tygodni, a
psiaki powinny być przy matce przynajmniej do 8. Pewnie bała się, że chce jej
oddać malucha.
Miałaś bardzo dużo przejść ze
swoimi zwierzakami i dużo pracy, ale domyślam się, że nie żałujesz niczego.
Wyobrażasz sobie życie bez nich?
Jasne, że nie wyobrażam sobie
życia bez nich. Dzięki nim jest zawsze wesoło, a przy okazji wiele uczą. Mam
maszynę do szycia. Uszyłam już dla psiaków kilka posłań, saszetki na smakołyki,
ozdoby do zdjęć. Nawet robienie smakołyków na własną rękę jest ciekawe.
Bardzo się cieszę, że Mira i
Benek pojawiły się w Waszym życiu, a raczej, że to Wy pojawiliście się w ich.
Jesteście ich bohaterami, ale niestety też jesteście potwierdzeniem tego, jak
wielu ludzi jest potworami. Mira była wielokrotnie niechciana, przebywała w
pseudoschronisku, Benek miał więcej szczęścia, bo szybciej Was poznał. Nie
czarujecie, że opieka nad zwierzętami to sielanka, ale udowadniacie, że jest to
również ogromne szczęście i ogromne pokłady miłości. Masz jakieś słowa zachęty
dla osób, które wahają się nad adopcją psa lub kota?
Myślę, że każdy problem związany
z adopcją da się rozwiązać. Na pewno „naprawianie” psychiki skrzywdzonego
zwierzęcia nie będzie najłatwiejsze. Nie można się spodziewać tylko i wyłącznie
wdzięcznego pieska za to, że nie jest już za kratami. Ale takie zwierzę może
odkryć naszą drugą stronę i pokazać jak ciekawa jest praca z kotem lub psem,
wystarczy przebić się przez skorupkę nieśmiałości adopciaka.
Super, dziękuję za rozmowę!
Ja również!
Bardzo dziękuję Marice za
poświęcony czas. Koniecznie odwiedźcie Instagram wyszczekanych, bo nie kłamiąc,
Instastories z przygodami tych dwóch psiaków, jest świetną rozrywką!
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza